Ciemne
chmury zebrały się nad całym miastem, a krople spadające z
szarego morza sprawiały, że ten dzień wydawał się byc jeszcze
smutniejszy. W dzień jak ten ludzie powinni próbowac chcociaż
odrobinę go oświetlic swoją życzliwością do siebie nawzajem,
jednak pewnemu rodzeństwu tkwiącemu razem na dworcu pogoda na
dworze chyba udzieliła się atmosferze między nimi.
-Mogłabyś
przestac czytac już te marne listy od przyjaciółeczek,
oprzytomniec i skupic się na swojej podrózy do szkoły,
proszę.-przemówił błagalnym tonem Derek Waldorf, kiedy usłyszał
jak jego siostra śmieję się z treści tego co przeczytała w
liście.
-Dobrze,
skoro tak bardzo ci to przeszkadza.-jego siostra odrzekła z nutką
zmęczenia w głosie.'
-Po
prostu liczę na bardziej profesjonalne zachowanie z twojej strony, o
ile wiem to zaczynasz powoli dojrzewac.-tok mówienia panicza
Waldorf'a przypominał rozmowę z dwunastoletnią dziewczynką, która
prosi o tabliczkę czekolady podczas wizyty u dentysty.
-D
naprawdę nie mam ochoty na kłótnię, czy możemy chociaż ostatnie
minuty razem spędzic bez żadnych sprzeczek-zabłagała Blair.
-Jeśli
tak ci na tym zależy.-westchnął chłopak. Przyglądał się
siostrzę, która siedziała na swoich walizkach znowu wracając do
czytania listu. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, kiedy
przejechała po nim wzrokiem. Co jakiś czas brunetka dawała znac o
swoich szpilkach od louboutin'a, wystukując nimi jakiś rytm w
wypolerowaną podłogę. Derek'a zaczęło irytowac zachowanie B i
zdawało się, że zaraz wybuchnie razem z jego wielkim gniewem,
który tłumi w sobie od początku kłopotów jego młodszej
siostrzyczki, mające korzenie w minionym roku szkolnym.
-Do
cholery Blair czy jesteś w stanie chociaż na mnie spojrzec i przez
chwilę przeprowadzic normalną romowę!?-wrzasnął na cały
dworzec, zwracając uwagę przypadkowych ludzi, ale także jego małej
Waldorf.
-Przecież
patrzę, o co ci chodzi?-podniosła głos brunetka.-Odkąd tu
jesteśmy tylko na mnie wrzeszczysz! To ty nie potrafisz poprowadzic
normalnie konwersacji. Nawet nie wiesz jak ją się powinno
prowadzic! Zacznijmy od tego, że musiałbyś byc uprzejmy.-wyrzuciła
mu prosto w twarz z pogardą na niego patrząc.
-Dajj
spokój, nie pouczaj mnie jak powinnienem rozmawiac z
siostrą.-odpowiedział z kpiną.-Po za tym dobrze wiesz o czym mam
zamiar z tobą rozmawiac i to nie ma nic wspólnego z
uprzejmością.-jego przerażający ton głosu sprawił, że
niezniszczalna Blair Waldorf wydawała się byc zaniepokojona. Z
obawą czekała aż jej starszy brat będzie kontynułował swój
monolog. -W tym roku masz się trzymac z dala od kłopotów, a
zwłaszcza z dala od chłopaków z kłopotami. Już na wstępie mogę
cię ostrzec, że dowiem się o wszsystkim co będziesz wyczyniac w
Hogwarcie. Dowiem się co robisz każdego dnia, o czym jest każda
twoja przeprowadzona rozmowa i wszystko z czym masz do
czynienia.-Blair czuła się nieco zastraszona przez swojego brata,
ale nie chciała okazac skruchy, więc grała dalej w jego grę.
-A
niby skąd ty się o tym dowiesz?-zapytała z zniesmaczoną
miną.-Chyba nie zamierzasz wszędzie za mną chodzic jak jakiś
stalker.-zakpiła sobie.
-Mówię
poważnie B to dla twojego dobra. Jeśli nie spełnisz moich wymagań,
wtedy w natychmiastowym tempie prosto z Hogwartu wracasz do domu. Nie
żartuję!-zdecydowany ton rozbrzmiał w jego głosie.
-A
kim ty jesteś, żeby o tym decydowac? Moją matką?-roześmiała
się.
-Nie,
ale ona zgodzi się ze wszytskim co jej powiem.Jestem o tym
przekonany. Po za tym twoje relacje z Mrs.Franco mają byc jak na
nauczyciela i uczennice przystało, jeśli nie...cała szkoła dowie
się o tym co się wydarzyło w tamtym roku.-zagroził chłopak, tymi
słowami na pewno sprawił, że Waldorf zaczęła się go obawiac,
ale także stracił cały szacunek jakim darzyła go siostra.
-Niee..nie
zrobiłbyś tego! Nawet na ciebie to za dużo.-przełknęła głośno
ślinę.
-Niektóre
sytuacje wymagają natychmiastowych działań.-w kącikach oczu Blair
zaczęły zbierac się łzy, a to nie codzienny widok, ale ta królowa
nigdy nie pozwoli im wypłynąc.
-Więc
dobrze zrób to! Ale wiedz jedno....-zbliżyła się do Dereka.-może
i jesteśmy spokrewnieni, ale już na pewno nie jesteśmy
rodzeństwem.-te słowa w wykonaniu B były tak gorzkie, że nawet
sam diabeł zaniemówił.
-Blair!!!-nagle
''słodkie pożegnanie'' rodzeństwa przerwał krzyk Sereny Van Der
Woodsen. Ciekawe czy to bardziej wybawienie od niekomfortowej
rozmowy, czy raczej brak szans na pogodzenie się przed
wyjazdem...jedno jest pewne teraz cała uwaga tej dwójki skupia się
tylko na niej.
-A
teraz wybacz, ale muszę przywitac się z przyjaciółką.-odparła
Princess B wycierając łzy spływające po policzkach. Poczym
rzuciła się w stronę biegnącej przyjaciółki.-Serene!!!
Tęskniłam tak bardzo!!-dwie przyjaciółki wtuliły się w siebie,
zasypując siebie tysiącem pytań o przeróżne rzeczy. Derek mógł
się tylko przyglądac i łkac nad tym, że nie ma takich dobrych
kontaktów ze swoją siostrą jak Serena...a może na odwrót.
S
z wielkim uśmiechem na ustach przywitała się z bratem swojej
najlepszej przyjaciółki.
-Hej
Serena, jak się masz?-zapytał składając na jej policzku całus.
-Świetnie,
a ty?- odpowiedziała uroczo, na co D pokiwał tylko głową.
-S
możemy już iśc? Mam wszystkie walizki.-powiedziała z
zniecierpliwościa Blair, odgarniając swoje długie włosy o
kasztanowym odcieniu.
-Tak
jasne chodźmy.-ruszyły w stronę peronu 9i3/4 wygladając przy tym
jak gwiazdy Hollywood. Perfekcyjny wygląd, najlepsze ubrania,
idealne fryzury, imponujące dodatki-to cały sekret Blair i Serene.
Niby nie wiele, ale nie każdy ma takie wyczucie stylu jak one.
-Nie
pożegnasz się ze swoim braciszkiem?-Derek zwrócił się do Blair,
kiedy ta było już gotowa jak najszybciej go opuścic. Ze sztucznym
uśmiechem przytuliła się do niego.
-Pamiętaj
o tym co ci mówiłem.-szepnął na jej ucho, poczym ucałował jej
policzek. Na twarzy dziewczyny malowało się obrzydzenie. Bez słowa
złapała swoją przyjaciółkę poddepo i zaczęły od razu
zasypywac się nowymi plotkami śmiejąc się przy tym na cały
dworzec . Derek zastanawiał się czy nie przesadził trochę podczas
rozmowy z siostrą, ale nawet jeśli na przeprosiny było już o
wiele zapóźno...jedyne co mu pozostało to przyglądac się,
oddalającym się louboutiną Blair Waldorf.
***
Blair
i Serena z wesołych uśmiechem weszły do swojego przedziału w
pociągu zmierzającego do Hogwartu. Rozmawiały przez chwilę o
zupełnie nie istotnych rzeczach, a później o najistotniejszych i
tak wkółko. Czekały na reszte swoich przyjaciółek Kate, Dorcas i
Lily, dziewczyny wszytskie w pięc były ze sobą bardzo blisko,
mówiły sobie o wszystkim, z niczym się nieukrywały, ale
dzisiejszego dnia atmosfera w ich przedziale była dziwna...jak by
każda z nich miała coś na sumieniu, coś co ukrywała przed każdą
z dziewczyn. Po kilku minut weszła trójka przyjaciółek od razu
wszystkie po koleji zaczęły się ściskac z Sereną i Blair. Jakieś
dwadzieścia minut zeszło im na mówienie o tym jakto za sobą
tęskniły o jak kazda z nich się zmieniła przez te dwa miesięce.
-Jak
spędziłaś wakcję Kate, wybralaś się gdzieś z mamą?-zapytała
z uśmeichem Serena.
-Nie,
w sumie nie. Tylko na tydzień byłyśmy u babcii, niestety nawet
ojciec nie zaszczycił mnie przez tydzień swoją obecnością, wiec
postanowiłam, że ja nie będę pierwszą, która się do niego
wybierze. -posmutniała blondynka.
-Byłaś
tylko u babci? W takim razie skąd ta opalenizna?-zaśmiała się
Blair, odwracając wzrok od magazynu, który właśnie czytała.
-Co?
Jaka tam opalenizna...w ogródku babcii nie co opalałam
się...-odpowiedziała ze stresem w głosie, jąkając sie jak mała
dziewczynka przy odpowiedzi w szkole. Waldorf dziwnie przewróciła
oczami i opadła bardziej na siedzenie wracając wzrokiem do
czytania.
-A
gdzie nasza królowa B była w wakację?- zapytała Lily, żeby
przerwac niezręczną ciszę.
-Ohh...gdybym
tylko mogła wsyztsko opowiedziec w godzinę, ale nie zrobię
tego.-zażartowała brunetka.
-No
dawaj, nie dręcz nas..-zajęczała Dorcas.
-Niby
to co wydarzy się na wakacjach zostaje na wakcja, ale...wam mogę
powiedziec!-krzykła uradowana, wywołując podekscytowanie dziewczyn
w przedziale. B zaczęła opowiadac o najpiękniejszych wakacjach
jakie, keidykolwiek spędziła. W skrócie mówiła o Bułgarii,
słońcu, piasku, morzu, chłopakach, klubach, imprezach, imprezach
na plaży, tysiącu zgonach przyjaciół...ii wiecej reszte lepiej
zachowac dla siebie. Później Serena zaczęła opowiadac o swoich
przezyciach w to lato, później przyszedł czas na Lily...a Dorcas
siedziała cicho przez cały czas, dopóki Blair nie zaczęła się
interesowac tym brakiem chwalenia się z jej strony.
-A
ty D, czemu siedzisz tak cicho? Pochwal się gdzie ty
byłaś.-przebiegły uśmiech Waldorf zagościł na jej ustach.
-W
sumie... byłam z rodzicami w Cancun, cóż było absolutnie
cudownie...-ciągła Meadowles opowiadając o swoich niesamowitych
wspomnieniach, ale B ciągle miała wrażenie, że dziewczyna wymyśla
je na poczekaniu. Było troszkę w tym prawdy, bo po 5 minutach
opowieści czarnowłosa sama zaczęła się po mału głubic w tym co
mówi.
-To
w końcu to był Bonkers, czy Bijou'rs?-dopytywała sie wścibsko
brunetka o nazwę klubu, wktóym podobno była Dorcas.
-Umm..Bonkers.-próbowała
odpowiedziec w 100% pewnością.
-Na
pewno ? Wcześniej mówiłaś, że to był Bijou'rs?-zauwazyła
Serena.
-Tak,
najwidoczniej coś mi się pomyliło...-odpowiedz D nagle przerwał
wielki krzyk rozprzestrzaniający się po pomieszczeniu. Do
przedziału wparowali Huncwoci. Od razu zrobiło się wielkie
zamieszanie, wszyscy mówili razem.
James
Potter jak zwykle próbował wyrwac Lily Evans, na jego zabójcze
teksty. Oczywiście wszyscy się ze sobą powitali, ale tym razem coś
było innaczej. Tak jakby Syriusz Black zwracał uwagę jedynie na
Dorcas Meadowles, co nie uszło uwadzę Serene. Nie dośc, że
najpierw pocałował ją czule w policzek.. to jeszcze szeptał jej
coś na ucho, co wywołało u niej śmiech, ale ona próbowała
udawac niewzruszoną . S gdyby moga zabijac spojrzeniem, ta dwójka
na pewno leżała by już martwa. Brunetka o kręconych włosach
zadawała sobie tylko jedno teraz pytanie ; O co kurwa z tą dwójką
chodzi? Jeszcze kiedy wyjeżdzali dwa miesiące temu nie byli ze sobą
tak blisko.
Jednak
Huncwoci nie zagościli w przedziale dziewczyn zbyt długo, bo chwilę
później wsyzscy zostali wygonieni przez wściekłą Evans.
-I
tak wiem, że mnie kochasz!- to ostatnie co krzyknął do rudej
dziewczyny, przed tym jak cała czwórka wyszła.
Lily
natychmiast zaczęła narzekac na James'a, Dorcas zaczęła go
bronic, Kate poprostu słuchała, Blair wtórowała L, mówiąc, że
powinna uważac trudną do zdobycia, a Serena...Serena po prostu
nadal nie potrafiła odgadnąc jakto się stało, że Dorcas i
Syriusz wyglądali jakby ze sobą flirtowali, przecież on był jej i
D dobrze o tym wiedziała.
***
Kiedy
za oknem wydawał się już dobiegac wieczór, a przyjaciółki z
naszego ulubionego przedziału wydawały się już spac...ahh tak
dwie z nich nawet nie chciały zmrużyc oka.
-Coś
cię gnębi Serena?-zapytała z troską Blair.-Od czasu, kiedy
huncwoci wyszli stąd, wydajesz się byc taka nieobecna,
zamyślona...-B patrzała na swoją przyjaciółkę próbując
dowiedziec się co tak zaprząta głowę S.
-Widziałaś
to jak Syriusz przywitał się z Dorcas-szepnęła do niej
dziewczyna, tak żeby miec pewnośc, że nikt tego nie usłyszy.
-A
więc chodzi o Black'a!-zaśmiała się głośno.
-Ciszej,
nie chce, żeby nikt nas usłyszał.-powiedziała S spoglądając na
swoje przyjaciółki, które już spały.
-Okey,
okey...więc powiedz jeszcze raz co cię trapi.-uśmechnęła się
uroczo Waldorf, myśląc, że to poprostu kolejny objaw zazdrości
Sereny, a nie coś naprawdę wartego aż takiego przejęcia.
-Więc
mam wrażenie, że nasza kochana D i Syriusz są jakoś bliżej niż
ostatnio, kiedy wyjeżdzaliśmy.-u kręconowłosej można było
usłyszec zmartwienie. -Widziałaś jak ją pocałował w policzek,
tak naprawdę jakiś centymetr od ust, po za tym szeptał do niej na
ucho...tak jakby go pociągała w jakiś sposób. A w tym roku to ja
chciałam zdobyc jego serce, nie patrzec jak on podrywa moją
przyjaciółkę.-B widząc jak w oczach swojej najlepszej
przyjaciółki pojawiają się łzy, przytuliła ją mocno.
-Nie
martw się, nawet jeśli ona by mu się podobała, to i tak ona by
tobie tego nie zrobiła, wie jak za nim szalejesz.-pocieszała ją.
-Tak,
ale ona wyglądała jakby się jej to odpowiadało. Jeszcze się tak
zastanawiam jak to się stało, że się tak świetnie teraz
dogadują, ona przecież nie przepadało za Huncwotami, zawsze
narzekała na nich i mówiła Lily, że James nie jest dobrym
kandydatem na chłopaka, a teraz nagle go broni.-żaliła się dalej
S. Mimo, że Blair było żal Sereny i teraz rozumiała dlaczego tak
się tym przjęła, cieszyła się, że w końcu ktoś oprócz niej
dostrzega, że panna D wcale nie jest taka święta. Pewnie gdby
chodziło o Kate albo Lily, broniła by je, ale chodziło o Dorcas,
którą skrycie darzyła wielką nienawiścią.
-Może
spotkali się jakoś w wakację i wtedy się bardziej
zaprzyjaźnili.-domyślała się Queen B.
-Wchodziłoby
to w grę, gdyby nie to, że D spędziła całe lato z rodzicami w
Cancun.-odparła.
-No
to może Syriusz też tam był?-zapytała, ale S tylko zaprzeczyła
głową.
-Wątpie.-pociągnęła
nosem, nie dając byc słabą. Van Der Woodsen była zawsze taka
wesoła i pogodna, kiedy już na prawdę się smuciła to naprawdę z
ważnych dla niej powodów. Jednak nawet wtedy nie pozwalała, żeby
jej słabośc wyszła na jaw.
-Istnieją
dwie opcję, albo Syriusz pojechał do Cancun i tak razem z D
zaciśniali więzi, lub to Dorcas nigdzie nie była i spędzała czas
z Blackiem w rodzinnym mieście.-zaświergotała Blair, próbując
ukryc radośc, że właśnie możliwe jest, że znalazła haczyk na
jej frenemis. -W każdym bądz razie nie przejmuj się tym, załatwię
to.
-Może
po prostu powinnam z nią pogadac, a nie wymyślac jakieś najgorsze
scenariusze.-dziewczynie zaczęło wracac racjonalne myślenie.-A ty
B wiesz, że cię kocham,ale powinnaś znaleźc sobie inną ofiarę
twojego spiskowania, a nie jedną z twoich przyjaciółek. Domyśliłam
się, że za nią nie przepadasz, ale ona jest naprawdę wspaniałą
osobą i na pewno ta sprawa z Syriuszem się wyjaśni.-uśmiechnęła
się kręconowłosa.
-Ale
teraz próbujesz przekonac mnie do niej, czy samą
siebie?-odpowiedziała nieco kpiącym tonem.
-Ohh
Blair, po prostu zostaw tą sprawę. Odpuśc naprawdę!-odwarknęła.
-Okey,
okey. Obiecuje się, że nie będę węszyc w jej relacją z
Blakiem.-uśmiechnęła się przebiegle B, bo przecież wcale nie
musiała niszczyc D przez zaglądanie w jej życie towarzyskie są
jeszcze inne ważne sekrety do ukrycia.
***
-Chciałbym powiedzieć
wam kilka słów,ale tego nie zrobię.Powiem tylko
jedno;Smacznego!-zaczął Dumbledore na początku uczty.Rozległy się
śmiechy,a oto na 5 długich stołach pojawiły się najróżniejsze
potrawy.Począwszy od pieczonych ziemniaczków,idąc przez kotlety
jagnięce a kończąc na puddingu Yorkshire.Kiedy najedli się ich
talerze zalśniły czystością,a na stołach pojawiły się
wyśmienite desery.
B
przez całą ucztę ani razu nie spojrzała w stronę stołu
nauczycieli, bała się zobaczenia JEGO...po tak długiej przerwie.
Bała się, że uczucia jakie żywiła do niego w tamtym roku
odrzyją, a przecież własnie teraz chciala o tym wszystkim
zapomniec. Niestety tego wieczoru wydawało się byc to nie możliwe.
Podczas, gdy ona dubała widelcem w swoim talerzu, czuła na sobie
spojrzenia większości uczniów. Mało tego...miała wrażenie, że
wszyscy teraz o niej mówią. Rozejrzała się dookoła, kiedy
wyłapywała spojrzenia niektórych uczniów, którzy jej się
przyglądali i najwyraźniej o niej rozmawiali, oni od razu wracali
do swoich talerzy.
-Serene,
o co chodzi? Dlaczego czuję, że każdy o mnie gada?-szepnęła na
ucho swojej najlepszej przyjaciółce.
-Wydaję
ci się, może po prostu dostrzegli, że używasz nowej odrzywki do
włosów.-zażartowała blondynka.
-Haha
bardzo śmieszne.-Blair udawała śmiech.-Rozejrzyj się o co im może
chodzi?!-brunetka podniosła nieco głos. Serena rzeczywiście
zauważyła, że większośc osób zaczęło przyglądac się jej
przyjaciółce, kiedy tak przejeżdzała wzrokiem po uczniach,
zatrzymała się na jednym. To był Fredward Benson. Obejmował czule
swoją dziewczynę Lydię, popijał sok z dynii i nie spuszczał z
niej wzroku. Jakąś minutę po prostu patrzyli na siebie,
zapominając o wszytskim dookoła. Nagle Blair pstrykła swoimi
palcami przed twarzą Van Der Woodsen, żeby wybudzic ją z transu.
-S
czemu się tak przyglądzasz? Widzisz miałam rację wszyscy się
gapią!-zmarszczyła czoło w zastanowieniu dlaczego, poczym
przyłożyła szklankę z sokiem do ust.-Hmm...może mam coś z
włosami.-zaczęła gładzic się po włosach, odkładając
gwałtownie szklankę.
-Nie,
wyglądasz wspaniale B. Nie przejmuj się pewnie po prostu patrzą na
twoją opaleniznę.-uspokajała przyjaciółkę.
-Tak
pewnie zastanawiają się, czy jest naturalna.-przewróciła
oczami.-Na wasze szczęście jest!-podniosła głos zwracając uwagę
większości osób nPo zakończeniu Ceremonii Przydziału Dumbledore
wstał.
-Spokojnie!-S
zatkała usta Blair dłonią, żeby ta nienarobiła sobie większego
wstydu. Przeprosiła bezdźwięcznie Dumberdora, który z
zaniepokojeniem przyglądał się przyjaciółkom.-Musisz się
troszkę opanowac.-powiedziała z uśmiechem.
-Jest
już okey, w końcu rozumiem to zainteresowanie moją....-zaczęła z
radością w głosie.
-Blair
dlaczego nam nie powiedziałaś, że twój brat w tym roku będzie
nas uczył obrony?-zwróciła się do niej zafascynowaniem w oczach
Kate.
-Co?!
Musicie sobie ze mnie żartowac!-krzykła Blair, podnosząc się z
siedzenia i patrząc wprost na swojego brata, który rzeczwiście
siedział przy stole obok ...., a teraz również jego, jak i wzrok
wszytskich innych był zwrócony własnie na nią. Uśmiechnij się B
wszyscy na ciebie patrzą.
Waldorf
uśmiechnęła się zakłopotaniem, ale próbowała wyratowac się z
tej kompromitującej sytuacji.
-Dobry
wieczór, nazywam się Blair Waldorf.-oblizała zakłopotanie wargę,
poczym wzięła ją po między zęby zastanawiając się jak wyjśc z
tej sytuacji z twarzą. -I chciałabym was serdecznie powitac w nowym
roku szkolnym , pogratulowac nowym uczniom przyjęcia do domów oraz
oczywiście powiedziec, że nie mogę się doczekac przemowy naszego
ulubionego Dyrektora.-ciągła dalej przez zęby,. -No więc to by
było na tyle, usiąde już.-uśmiechnęła się swoim fałszywym
uśmiechem, siadając z olbrzymią gracją, zarzucaąc swoje długie,
kasztanowe wlosy za ramię. -Rzecz jasna możecie już zacząc
klaskac.-odezwała się, kiedy była już na swoim siedzeniu, a
wszyscy nadal się w nią wpatrywali.
Nagle
nastała głucha cisza i w następnym momencie ktoś przerwał ją
klaskaniem, co sprawiło, że wszyscy zaczęli klaskac, a nawet
gwizdac i wiwatowac, bo w końcu skoro sławna Blair Waldorf miała
iśc na dno już pierwszego dnia to wszyscy razem z nią. B tylko
uśmiechnęła się uroczo tak jakby właśnie osiągnęła swój
zamierzony cel.
-Dobrze,
dziękujemy bardzo Pani Waldorf za jej miłe słowa, a teraz wszyscy
bez wyjątków wracają do posiłku.-powiedział Dumbeldor.
-Co
to miało byc?-zapytała Dorcas, próbując przekrzyc hałas.
-Nie
wiem spanikowałam , ale nieźle się wybroniłam.-rzekła z
rozbawieniem brunetka, na co S jej zawtórowała i objeła ramieniem
przytulając.-Uwielbiają mnie, zazdrościsz?-uśmiechnęła się
fałszywie do Dorcas, kiedy już wyprostowała się na siedzeniu.
-Nie
gdzieżby...
-Dobrze,
dziękujemy bardzo Pani Waldorf za jej miłe słowa, a teraz wszyscy
bez wyjątków wracają do posiłku.-przerwał Dumberdore udając, że
sytuacja z Blair go nie rozbawiła, ale jak tu nie poczuc wielkiem
charyzmy drobnej dziewczyny.
-Tym
razem ci się udało B.-puściła jej oczko Kate, przerywając tym D.
Meadowles zrobiła dziwną minę odrzutka i ze smutkniem patrzała
jak trójka dziewczyn rozmawia na jakiś temat śmiejąc się przy
tym donośnie. Czarnowłosa już wcześniej czuła się odrzucana
przez Blair, tak jakby ta wcale nie chciala się z nią przyjaźnic.
Jedynie do niej z grona przyjaciółek brązoowoka rzucała chamskie
odzywki i jakby ironicznie z niej żartowała...ale Dorcas zaczynała
się zastanawiac, czy wsyztskie te straszne rzeczy, które dziewczyna
mówiła w żartach tak naprawdę były tylko żartem.
-Wszystko
w porządku? -zaniepokoiła się Lily, ale czrnowłosa pięknośc
tylko uśmiechnęła się kiwając głową. W końcu pomyślała o
najgorszym..co jeśli Waldorf domyśla się tego co ją łączy z
Black'iem?
Po kolacji
Dyrektor ponownie wstał i rozłożył ręce uśmiechając się
życzliwie znad okularów-półówek,a wszystkie rozmowy natychmiast
ucichły.
-Teraz kiedy wszyscy już
są pełni i radośni nadszedł czas na moją mowę którą,męczę
was co roku. Na początek chciałbym powitać z więlką radością
nowych uczniów i przywitać tych starszych.Czeka was kolejny rok
pełen edukacji,ale właśnie po to są szkoły!Oczywiście Pan Filch
prosił mnie żebym przekazał wam,że pomiędzy lekcjami,na
korytarzach nie wolno się pojedynkować.Na drzwiach w jego gabinecie
wywieszona jest też lista przedmiotów,które są zakazane.Jeżeli
chcielibyście się z nią zapoznać…a na pewno bardzo chcecie to
nie krępujcie się.
Spojrzał rozbawiony za
uczniów tymi swoimi niebieskimi przenikliwymi oczami.Niech młodsi
uczniowie wiedzą również że wstęp do zakazanego Lasu jest
absolutnie zabroniony,ale warto żeby przypomnieć o tym również
kilku starszym.
I spojrzał surowo na
szczerzących się Huncwotów,ale również i na Serena,która
zrobiła minę do chłopaków.
-W
tym roku-ciągnął dalej Dumbledore-zajdzie jedna zmiana w gronie
pedagogicznym. Nasz profesor Williams,odszedł na emeryturę i teraz
jego stanowisko nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią,zajmie Derek
Waldorf.Niektórzy pamiętać go będą jeszcze z Hogwartu,ale bez
obaw nie będzie wam dawał „forów”.No,a teraz zmykajcie do
Dormitoriów,gdzie czekają na was ciepłe łóżka,bo na pewno
wszyscy jesteście zmęczeni.Dobranoc!
***
Lady
B zajmowała się rozwieszniem informacji na temat zgłoszeń do jej
elity, a raczej nadzorowała pracę jej koleżanek. Miała nadzieję,
że w tym roku panny, które chcą byc takie jak ona zaskoczą ją
czymś pozytywnym i zasłużą by aż do samego końca jej
''służyc''. Powstaje pytanie czy w tym roku Blair naprawdę uda
się z Hogwartu uczynic dwór królowej Waldorf . Jeśli naprawde
chcę, żeby się udało powinna zaprzestac szukania większej
iliości poddanych, a skupic się na poszukiwaniu króla. Każdej
królowej potrzebny jest król innaczej nikt nie będzie słuchac jej
rządów, wszyscy o tym wiemy, a już w szczególności Princess B.
-Penelope,
ta ulotka nieco bardziej w prawo!-rozkazała nieco zirytowana
brunetka.-Penelope, czy to jest dla ciebie prawo?! Ostatni raz
powtarzam, że ma byc idealnie na środku!-wrzasnęła B wzbudzając
tym samych poczucie strachu brązowookiej przyjaciółki.
-Czy
tak jest dobrze?-zapytała P z przerażeniem w głosie, czekając na
opinię jej wladczyni.
-Przeciętnie,
ale może byc.-skomentowała. -Kenza! Ogłoszenia, policz mi
je.-pstryknęła na dziewczynę o wchodniej urodzie. Ta natomiast
szybko do niej pobiegła podliczając kartki. K w pośpiechu
rozerwała jedną z nich.
-Umm...było
8, ale teraz jest...-jąkała się.
-Dzięki
tobie mamy siedem!-zły humor zawładną Blair.-Marne siedem! O tych
wyborach ma się dowiedziec cała szkoła, a nie malutki dziedziniec,
na którym 1/3 zwraca uwagę na wywieszone ogłoszenia, co ty sobie
myślałaś, kiedy je pisałaś??!!-sciszyła nieco ton swojego
głosu, ale to wcale nie świadczyło o tym, że B przeszło, wręcz
przeciwnie. -Kenza nie pokazuj mi się już dzisiaj na oczy, jeśli
cię zobaczę, będę musiała przyjąc dwie dziewczyny, a jedna z
pewnością godnie zajmię twoje miejsce.-powiedziała z ironiczynym
uśmiechem.
-Oczywiście,
rozumiem.-odrzekla dziewczyna spuszczając głowę. Swoją drogą
wyglądała jak skarcony szczeniaczek, ale Waldorf wyraźnie podobało
się to, że ma taką władzę.
-Jessica
masz szansę się wykazac.-Princess B zwróciła się do blondynki
podajac jej kartki.-do 12 godziny mam miec wywieszonę po całej
szkole co najmniej 20 ulotek, nie żartuje.-tłumaczyła dziewczynie
jak czteroletniemu dziecku.
-Wierzę,
że mimo twojego małego móźdzku zrozumiesz co do ciebie mówię i
poradzisz sobie.-kontynułowała.
-Obiecuje,
nie zawieśc.-odparła z radością J i wbiegła prędko do budynku.
Queen B obróciła się podziwiając ulotkę, która była już
wywieszona. Był to jeden z najważniejszych dni w roku dla Blair,
gdyż każdero roku właśnie dzisiaj przypadał dzień, kiedy
wybierała dziewczynę, która będzie miała zaszczyt dołączyc do
jej świty. Niby wydaję się to byc proste, ale to nie może byc
byle kto, to musi byc ktos kto będzie się wyróżniac na tyle, że
jego królowa będzie w stanie zapamiętac jej imię. Uwierzcie to
nie jest proste zadanie.
-Ohh...Penelope
o 13 wszystko się zacznię i zobaczymy kto tym razem będzie
reprezentowac naszą świtę Hogwartu..-powiedziała z wielkim
uśmiechem i poklepała kolezankę po ramieniu odchodząc.
***
Blair
przechadzała się po dziedzincu czekając z wiadomościami od
Jessicy, aż tu nagle jej oczom ukazał się jej ukochany przyjaciel.
Nate Archibald, z którym jest zaręczona od dzieciństwa. Nie są
jeszcze razem, ale brunetka jest gotowa, żeby w przyszłości
spełnic wolę rodziców. Przyszłośc jaką zaplanowali jej rodzice
całkowicie jej odpowiada w końcu jest zauroczona w nim od kąd
zaczęła się interesowac płócią przeciwną, ale jemu chyba
niezbyt odpowiada takie życie...
-Nate!-krzyknęła
w jego stronę, machając radośnie dłonią.
-Blair!-Archibald
na widok dziewczyny od razu się uśmiechnął ukazując rząd
białych zębów. B podbiegła do niego rzucając się mu w ramiona.
Tkwiąc w tym uścisku Waldorf czuła się bezpiecznie, jakby właśnie
przy nim było jej miejsce. -Tęskniłem za tobą.-powiedział tuląc
ją mocniej.
-Ja
za tobą bardziej.-uśmiechnęła się do niego promiennie, gdy już
się od siebie oderwali.-Nie widzięliśmy się przez całe lato, jak
minęły twoje wakację?-zapytała uważnie się mu przygladając.
-Umm..no
wiesz nic specjalnego, jeden tydzień poświęcony w zupełności
rodzinnie i towaarzyszeniu rodzicom na ich nudnych bankietach, a
później miesiąc imprezowania z Chuck'iem w Philadelphii.-odparł.
-Więc
na pewno miałeś dużo zabawy.-zainteresowała się brunetka, a w
jej głosie można było wyczuc pewną obawę.
-Cóż
na nudę nie mogłem narzekac.-zażartował Nate, sprawiając tym, że
B jeszcze bardziej rozpromieniała.-A co z tobą? Dobrze się bawiłaś
w te wakację?-zapytał.
-Tak,
jeśli moźna dobrze się bawic w towarzystwie swojego brata, który
wydaję się wszędzie za tobą chodzic...i to nawet teraz, kiedy
zaczęła się szkoła.-ironia Princess B w głosie była bardziej
wyczuwalna z co raz to nowym wypowiedzianym słowem.
-Boże
naprawdę ci współczuję, zreszą zabawna historia z tym, że o
niczym nie wiedziałaś.-N popatrzał na swoją przyszłą narzeczoną
z politowaniem.
-Taa...a
tak właściwie skąd wiesz, że nic o tym nie wiem?-zdziwiła się
dziewczyna, która w głębi duszy miała nadzieję, że jej brat się
opamięta i skończy tą gierkę, w którą właśnie się bawi i co
gorsza wciąga w nią jej przyjaciół.
-Jakoś
tak się złożyło, że rozmawiałem z nim dzisiaj.-wytłumaczył
Nate.-W zasadzie wypytywał o ciebie...ogółem był jakiś dziwny.
Chciał, żebym miał na ciebie oko i informował go, gdyby działo
się coś niepokojącego. Masz jakieś kłopoty?-zmartwiony głos
Archibalda zdawał się zrobic większe wrażenie na Blair, niż to,
że jej własny brat zamierza trzymac ją na krótkiej smyczy. Tak
krótkiej, że plan zniszczenia Dorcas może wogóle nie dojśc do 1
fazy.
-Nie,
nie nawet jeśli dałabym sobie radę...
-W
to nie wątpie-skomentował rozbawionym głosem, przypominając sobie
jaką intrygantką jest Queen B.
-Ta
czasem potrafię przesadzic, ale wracajac do rozmowy myślę, że
Derek jest po prostu zbyt nadopiekuńczy, zwłaszcza po sprawie,
która wydarzyła się rok temu...ale to też zupełnie inna długa
historia.-dziewczyna posmutniała na myśl o zdarzeniach zeszłego
roku.
-Przepraszam
Blair, ale teraz muszę już leciec, ale gdybyś chciała pogadac czy
coś w tym stylu, wiesz gdzie mnie znaleźc.-pocałował czule w
czoło swoją przyjaciółkę, poczym odchodząc puścił do niej
oczko.
Queen
B przygryzła seksownie swoją wargę próbując ukryc wielki rosnący
wciąż uśmiech na jej twarzy. Po jej całym ciele przeszły
przyjemne dreszcze. Musiała przetrawic to co właśnie się stało,
więc panna Waldorf stała po prostu nieruchomo uśmiechając się
głupio do samej siebie. Po jakiejś minucie przyzwyczaiła się do
ciepła, które ogarniało całe jej ciało o kontynułowała swoją
przechdzkę, ale kolejna znajoma twarz zwróciła jej uwaga. Tym
razem Blair Waldorf nie ma w planach tylko się przywitac, ale także
dopracowac swój podstęp na Dorcas wraz ze swoim odwiecznym
sojusznikiem w sprawach spisku.
Brązowooka
podeszła do grupki chłopców, ale tylko z jednym miała zamiar
uknuc plan, który pogrąży całkowicie jej ''ukochaną
przyjaciółkę'' D.
-Proszę,
proszę..kogo to moje oczy widzą-na twarzy Blair pojawił się
radośny uśmiech-Chuck Bass!
-Mi
ciebie też miło widziec Waldorf-młodzieniec podszedł do
dziewczyny i przyjacielsko ucałował jej policzek.-Widzę po twoim
dzisiejszym nastroju, że coś knujesz.-jego prawy kącik ust
powędrował ku górę.-Kto tym razem ucierpi?
-Ohh
znasz mnie lepiej niż inni..-westchnęła B.-To ma byc Dorcas, jedna
z moich kochanych przyjaciółek...-brunetka uniosła ręcę w górę
i zrobiła cudzysłów, by jeszcze bardziej podkreślic swój
sarkazm.
-Jak
ja uwielbiam takie konflikty, jednego dnia przyjaciółki, następnego
obie skaczą sobie do gardeł-z rozbawieniem odrzekł poetycko
Chuck.-Więc jaki masz plan?-zainteresował się.
-Właściwie,
jeszcze go nie wymyśliłam, ale mam zamiar znaleźc na nią coś co
całkowicie by ją pogrożyło w oczach innych. Chcę, żeby
straciła swoją dobrą opinię wiecznie grzecznej i porządnej
dziewczyny. Liczyłam w tym momencie, że użyjesz swoich
umiejętności spiskowania i podpowiesz mi kilka swoich
pomysł.-Waldorf zakołysała się w miejscu z wielkim uśmiechem,
gdyż wiedziała, że jutro o tej poże D będzie już zdegradowana.
-To jak? Dasz radę coś wymyślic?
Bass
rozejrzał się po bokach, poczym chwycił wywieszone kartkę na
tablicy. Było to ogłoszenie na temat przyjęcia nowej dziewczyny do
elity Blair, wywieszonę przez samą królową B.
-Co
powiesz na to, żeby zaprzestac szukac pogrążających informacji na
temat Meadowes, a zlecic to komuś innemu.-zasugerował chłopak,
podając brunetcę ogłoszenie. -Rozkazałabyś tym naiwnym
dziewczynkom znaleźc to czego ty tak zawzięcie poszukujesz, ta
która przyniosłaby najlepszą plotkę na jej temat zostałaby
nagrodzona...
-Zostałaby
przyjęta do elity.-dokończyła Waldorf ściskając kartkę w ręcę.
-Dokładnie,
upiekłabyś dwie pieczenie na jednym ogniu , plus miałabyś przy
tym mnóstwo czasu wolnego dla siebie
i
mogłabyś nie tylko ośmieszyc Dorcas, ale także móc w przyszłości
użyc na niej szantażu.-Chuck puścił oczko do swojej przyjaciółki.
Ta zaś mierzyła go wzrokiem próbując rozszyfrowac to co ma na
myśli.-Ohh no wiesz o co mi chodzi, pewnie wszystkie dziewczyny
przyjdą z różnymi plotkami na jej temat. Założę się, że
połowa z nich będzie prawdą. Ty okażesz wtedy serce i pozwolisz
tylko tej najbardziej wtrząsającej wyjśc na jaw, inne sekrety
Dorcas zachowasz na przyszłośc.-wyjaśnił jej uśmiechając się
trumfalnie.
-Chuck'u
Bass'ie jestem dumna, naprawdę! To najlepszy plan jaki, kiedykolwiek
wymyśliliśmy!-Blair wydawała się byc pod wielkim wrażeniem.
-Wiesz
jak lubię brac udział w takich spiskach, ale mam nadzieję, że
jakoś się odwdzięczysz.-odparł Bass przyglądając się czemuś
za dziewczyną.
-To
znaczy jak? -zapytała.
-Jeśli
mój plan wypali dokładnie tak jak chciałaś, pozwolisz mi się
przespac z najładniejszymi dziewczynami, które przyjdą do ciebie
na ten cały casting.-wyjaśnił, na co B prychnęła z
rozbawieniem.-Popatrz!-zarzucił jej rękę przez ramię i obrócił
tak, żeby oboję mogli widziec to, czemu C się tak
przyglądał.-Zacznę od tej blondynki, a skończę na
rudej.-kontynułował wskazując jego nowe ''cele'', które z
radością czytały ogłoszenie dane przez Blair na drugiej tablicy.
-To co stoi?- obrócił się twarzą do przyjaciółki, wyciagając
do niej rękę.
-Wiesz
jak robic interesy Chuck.-uścisnęła jego rękę.-Stoi!-odrzekła
brunetka uśmiechając się jak Joker.
Chociaż
księżniczka B w Hogwarcie nie spędziła jeszcze całej doby już
znalazła sposób, żeby w końcu przstac zadawac się z panną
Dorcas. Ciekawe jest jednak czemu tyle nienawiści żywi właśnie
do niej...
***
W
dawnych czasami służba na dworze królewski była uważana za
gorszą częśc społeczności, można powiedziec, że nikt nie
zwracał na nią uwagi, ale jak było naprawdę...? Przecież tak
naprawdę służba przez swoją niewdzialnośc wsród innych była
wstanie podsłuchiwac nawet najpotęzniejszych władców, znała ich
mroczne sekrety, ale nigdy nie wykorzystywała jednak ich przeciwko
szlachcie. Mogę śmiało powiedziec, że to dlatego, że Blair
Waldorf jeszcze nie przyszła na świat. Naszczęście dzięki niej
jej sużbowa elita znaczy w Hogwarcie, więcej niż dawniej na
dworach królewskich i w wielkich komnatach zamku. Ma prawo
uczestniczyc w każdym balu, imprezie, a przede wszystkim w
specjalnych misjach...zwanych również przez Queen B jako knucie,
spiskowanie, zemsta i wszystkie inne synonimy.
Jednak,
kiedy królowa staje się bardziej potężniejsza potrzebuję więcej
podwładnych, dlatego co roku organizowane są wybory na nową
członkinie elity królestwa Waldorf. Więcej służek, więcej
sekretów odkrytych co równa się większa władza ich królowej, a
przede wszystkim niemożliwośc upadku z tronu.
Wracając
do wydarzenia, które się właśnie odbywa. Nasza władczyni B z
wielką gracją opierała się o biurko w pewnej zapomnianej sali
przez nauczycieli Hogwartu. W ten sposób nasza brązowa pięknośc
mogła przejąc pokój do miejsca gdzie ona i jej służki mogą
wszystkie razem spędzac czas...palowac maznokcie, robic sobie
przeróżne maseczki, spiskowac, rozmawiac o chłopakach i nikt w
zupełności nikt nie mógł tu przebywac oprócz ich świty. Chyba,
że dostał by specjalną zgodę. W dzień taki jak ten krąg osób
przebywających tutaj poszerzył się, bo o to zaczynają się wybory
na jedną z służek Blair Waldorf.
B
z wielkim władczym uśmiechem przyglądała się dziewczyną, które
pokoleji przekraczały próg drzwi pokoju.
Niektóre
już swoim wyglądem zdobywały jej drobny szacuenk, a niektóre
odstraszały już samym strojem, kiedy już cała sala była
wypełniona, a każda z dziewczyn zajęła miejsce na krzesłach
przed tronę B.
-Ohh
Penelope zacznijmy wywalac robactwo, nie mogę mówisz do nich, kiedy
widzę patrzę na niektóre osoby, które miały czelnośc się
pojawic.-szepnęła na ucho P, z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.
Penelope była jej prawą ręką, pierwszą służką, najładniejszą
z jej podwładnych dziewcząt i najbardziej wyrobioną z nich
wszytskich, jeśli chodzi o spiski i rzeczy, które B ma na myśli.
-Oczywiście
już się tym zajmuję.-pokiwała ze zrozumieniem głową. Poruszyła
na znak Isabel, że ma wypraszak prawdziwe paszczury, jeśli chodzi o
tą sprawę i wszystko co było związane z wyborami, każda służka
musiała wiedziec co robic w danym momencie, gdy tylko dostała dany
rozkaz od Queen B.
-Witajcie
chciałabym was wszystkich powitac na trzecich wielkich wyborach do
Elity Blair Waldorf.-uśmiechnęła się radośnie, zwłączając
dłonie i patrząc się na lud, który klaskał z zachwytu.-Jak
pewnie każda z was wie Blair Waldorf to ja, ale dla was na razie
jestem jedynie Queen B.-jej ton głosu zmienił się diametralne ze
słodziutkiego na złowrogi, a sama B patrzała na dziewczyny z
wyższością.-Więc zacznijmy...pierwsza faza
eliminacji.-powiedziała stanowczo, wyciągając dłon, na której po
chwlili Jessica umieściła pierwsze pięc teczek. Wszystkie trzy
stanęły za panną Waldorf i prosiły o podejście, każdej
pokoleji. Pierwsza faza polegała na zadawaniu pytań dziewczyną,
one miały za zadanie odpowiadac jak najlepiej, jeśli elicie nie
spodobały się odpowiedzi odpadały. Coż zasady są surowe, ale im
lepsza nagroda tym trudniej ją osiągnąc.
Godzinę
później..
-Po długich eliminacjach jakie prowadziłyśmy, do
kolejnego etapu dostało się tylko dzięsiec dziewcząt.-mówiła
Blair ze zmęczeniem w głosie, ale nadal z wielkim uśmiechem na
twarzy. W końcu już niedługo zaiści się jej marzenie. -Wasza
szczęśliwa dziesiątka będzie miec za zadanie...-przeleciała
wzrokiem po całej sali, dając się nacieszyc chwilą, w której
skaże Dorcas na ścięcie na pół, oczywiście tylko jej
reputacji.-Znaleźc fakty , odkryśc tajemnicę , sekrety Dorcas
Meadowles. Zasady są takie: sama prawda, żadnych plotek, tylko
twarde, sprawdzone dowody, które ją poniżą! Z każdą znalezioną
informacją na jej temat zwracacie się od razu do mnie, macie czas
do końca dnia. Najlepszy sekret wygra!-pokazywala radośnie ząbki
ze swoim przenikliwym wzrokiem skanując pomieszczenie.-Nie ważne
jak za to się zabierzecie, śledzstwo, szczera rozmowa, upicie..To
tylko kilka pomysłów, które mogę wam podpowiedziec. Reszta należy
do was! Śpieszcie się czas ucieka, zaczynacie!-pstrykła palcami
informując tym samym, że wyścig się zaczął, a dziewczęta od
razu wypróły z sali. Queen B obróciła się do swoich służek,
którym też dopisywał dobry humor.
-Musimy to oblac!-powiedziała Isabel.
-Dopiero po udanej myśli, wolę nie
zapeszac.-wstrzymała je ich władczyni.
-Racja w końcu chcemy uratowac Dorcas przed wyjściem
jej ciemnego sekretu na jaw.-zaśmiała się Jessica, na co B
spoważniała i pstrykła jej palcami przed oczami.
-Której części planu nie zrozumiałaś? My pogrążamy
Meadowles, nie jej pomagamy!-odrzekła szybko odychając Waldorf.
-A no tak, wiedziałam. Tak tylko mi się
powiedziało.-zakłopotanie miotało J, ale Queen B była wstanie jej
wybaczyc. Dzisiaj nic nie było już w stanie zepsuc jej humoru,
nawet blondynka z małą pojemnością mózgu.
-Pozostało nam tylko czekac.-stwierdziła
Penelope.-Naprawdę myślisz, że znajdą coś tam strasznego co by
sprawiło, że Meadowles przestałaby byc szanowana w oczach
innych?-zapytała.
-Ależ P, to właśnie ci na pozór idealnii mają
najwięcej na sumieniu.-westchnęła B.-wiem coś o tym..
Kiedy elita Waldorf urządzała sobie pogawędkę,
wyścig trwał dalej. Jedna częśc dziewczyn zajęła się
wypytywaniem o Dorcas innych uczniów. Inne mające szansę dostac
się do świty przeszukiwały jej całe archiwum informacji o niej od
kiedy jest w Hogwarcie. Jeszcze inne przygotowywały mikstury na
mówienie prawdy. Tylko jeden samotny wilk nie działający w grupie
skorzystał z rady Queen B i zaczął szpiegowac D. Chociaż na
początku wydawało się byc to strasznie nudne, w końcu zaczęło
się robic tajemniczo i w końcu zaprowadziło wilka prosto do chatki
babci (czyt.celu), jak dobrze, że zastał tam nietylko czerwonego
kapturka (czyt.Dorcas), ale także leśniczego (czyt.Syriusz'a
Black'a). Tym samym przyłapując tą dwójkę na namiętnych
pocałunkach w środku potajemnej randki. Dziewczyna nie tracąc
czasu złapała za aparat i pstrykła tej zakochanej dwójcę
zdjęcie. Nie przeszkadzajcie sobie, właśnie zyskaliście własnego
paparazzi.
2
godziny później, ok 17 pm.
-Daj spokój!! Każdy wie, że Dorcas Meadowles
naturalny kolor włosów to czarny, to jeszcze nie oznacza, że macza
palce w czarnej magii!-wydarła się Blair, na kolejną dziewczynę,
z marnym podejrzeniem na temat D. Queen B w tej chwili była na
skraju wytrzymałości, na marne szło nawet wspomnienie o tym, że w
przyszłości weźmie ślub z Natem Archibaldem. Penelope gładziła
ramię B, żeby chociaż troszkę złagodzic jej gniew.
-Nie dotykaj mnie! W tej chwili uszczęśliwic mnie może
tylko poniżający fakt z życia Meadowles, nic wiecej!-odepchnęłą
rękę swojej służki oddychając głęboko.-Następna...-Blar
podniosła na nią wzrok, a krótkowłosa blondynka uśmiechała się
tak jakby już była jedną z nich.
-Nazywam się Hazel Williams...-zaczęła.
-Nie obchodzi mnie to jak się nazywasz!- przerwała jej
długowłosa brunetka, dziwiąc się tym, że dziewczyna odezwała
się nie proszona.-Masz coś interesującego? Czy też coś co tylko
marnuje kolejne sekundy mojego życia?-zapytała spokojnym głosem,
mróżąc lekko na nią oczy. Wyglądało to tak, że jeśli ją
zawiedzie ta wydrapie jej oczy.
-Możesz ogłosic, żeby przestały się już
trudzic...myślę, że mam tu coś na co czkekałaś-podała do ręki
Blair fotografię.
Kiedy fotografia spoczeła na jej dłoni, oczy B
sprawiały wrażenie jakby zaraz miały wypaśc ze spojówek. Słóżki
od razu rzuciły się, żeby spojrzec na to co przedstawia
fotografia. Wszystkie od razu wypuściły z ust odgłosy szoku.
Blair z wielką subtelnością podała fotografię
Penelope, gdzie od razu podleciały do niej inne służki znowu
zerkając na zdjecie.
-Wygląda na to, że mamy zwycięsce.-uśmiech
zwycięstwa gościł na twarzy Waldorf.-Witamy wśród elity
dziewcząt z Hogwartu, jesteś teraz jedną z nas. Pamiętaj
reprezentuj nas godnie, aż do samego końca trwania naszej wizyty
tutaj, a nawet później.-dziewczyna o imieniu Hazel ukłoniła się
na jedną nóźkę przed B, kiedy ta nałożyła jej sławną opaskę
symbolizując nalezenie do świty Blair Waldorf, ale na jak długo.
Nie martw się Hazel bez imięnną będziesz tylko przez dwa
miesiące..no góra pięc, ale pomiatac tobą będą przez cały rok,
najgorsze prace będą nalezec właśnie do ciebie, ale szybko zleci,
za rok przyjdzie kolej następnej...Obyś wytrzymała do końca.
_________________________________________________________________________________________
I o to mamy pierwszy rozdział!
Mam nadzieję, że wam się spodoba ;))
piszcie w komentarzach co o tym sądzicie, co przeczuwacie, a najlepiej też to co chcielibyście, żeby się wydarzyło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz