-Serena!-Blair wbiegła na błonia-Serena!Serena!
-Co się stało?-dziewczyna wstała i odeszła od Roya,z którym
tam siedziała.Otrzepała delikatnie spodnie z trawy-Boże kobieto wszystko
dobrze?
-Szukałam cię w całym zamku-odparła Waldorf dysząc ciężko i chwytając się za bok
-Na pewno wszystko okej?-zaśmiała się blondynka łapiąc ją za
ramie-Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła
-Zaraz się przekonamy jak ty będziesz wyglądać,kiedy się
dowiesz co mam-westchnęła zniesmaczona B.
-Co tam?-podszedł do nich Harper z uśmiechem rozciągniętym
na wargach
-To tam-warknęła panna Walforf podając Serenie jakieś
zdjęcie.Ta chwyciła je puszczając oczko do swojego przyjaciela
-Co to j..-uśmiech zamarł jej na twarzy.Na jej twarzy
malowało się wiele emocji;od zawodu przez zniesmaczenie, po zimną furię.Nic nie
robiła.Po prostu stała i gapiła się w zdjęcie ciskając w nie błyskawice z
oczu.Po chwili odezwał się zirytowany chłopak
-Pokażcie żesz to-Roy chwycił fotografie i zagwizdał-ktoś tu
będzie miał problemy
-Skąd to masz?-Van der Woodsen zignorowała chłopaka i
zwróciła się do przyjaciółki
-Nowa przyniosła, wiesz , że nie lubię zapamiętywać osób,
które mogą mi się przydać tylko na chwilę-odpowiedziała jej wzdychając-i tym
samym jako pierwsza wygrała…hej gdzie idziesz?
Ale Serena jej nie słuchała.W głowie tylko jedną
myśl.Znaleźć i zabić.Powoli,żeby cierpiała.Jak burza wleciała do zamku i skierowała
się pod portret Grubej Damy,która aktualnie drzemała sobie w ramach.Nadal nie
wierzyła w to co zobaczyła.Niech to okaże się tyko beznadziejnym żartem !
-Męstwo-warknęła głośno,a kiedy Gruba Dama się nie obudziła
wrzasnęła-Męstwo cholera!
-Spokojnie!-mruknęła zaspana-Pali się?
-Otworzysz mi przejście czy nie?!-Serena była u skraju
cierpliwości
-Proszę-mruknęła Dama i otworzyła przejście do pokoju
wspólnego Gryfonów.Serena natychmiast przelazła przez dziurę pod portretem i
szybko skierowała się do swojego dormitorium
-Gdzie ona jest?-wysyczała kiedy tylko przekroczyła próg.W
pokoju siedziała Lily z Kate gawędząc sobie wesoło.
-Kto?-zapytała O’Reilly,a w tej chwili do pokoju wpadła
zdyszana(już drugi raz dzisiaj)Blair.
-Jezu,jak ja tak będę biegać to niedługo będę mieć lepszą
formę niż…-urwała widząc mordercze spojrzenie swojej przyjaciółki
-No więc?-pośpieszyła ją Evans
-Dorcas-odpowiedziała mściwie mrużąc oczy
-Och jest na randce z..-Kate spojrzała przerażona na rudą
-Ach tak.-pokiwała głową dziewczyna i wyszła z pokoju
trzaskając drzwiami kierując się do Huncwotów.Tam oczywiście już panował
nieziemski bałagan.Pomimo swojej niebotycznej złości Serena zdziwiła się jak w
tak krótkim czasie można było zrobić tak duży bałagan.
-Co jest S?-zapytał Remus,który siedział na łóżku i coś
czytał.Petera nie było w dormitorium,a Rogacz jak domyśliła się Serena musiał
być w łazience,gdyż dochodziły z niej
bardzo znajome głosy pieśni,hymnu Chimer z Sheffield*.
-Gdzie Łapa i Peter?-zapytała stojąc przy drzwiach i
opierając się o framugę
-Peter siedzi tam gdzie zawsze,czyli..
-w kuchni-dokończyła
-Owszem-posłał jej uśmiech-a Syriusz mówił coś o randce?
-Tak właśnie-z łazienki wyszedł Potter w samym ręczniku na
biodrach-na randce z twoją przyjaciółką jak mniemam.
-z Dorcas?-domyśliła się
-No raczej nie z Lily-wyciągnął się a jego ręcznik
delikatnie się poluzował-Oj przepraszam
-Och-uniosła lewą brew-dzięki.A kiedy poszli?
-Hmm..-zamyślił się Potter-Gdzieś około trzech godzin temu?
-A mówił kiedy przyjdzie?-zapytala siląc się na zdawkowy ton
-Coś wspominał,że trochę zabawią,jeśli wiesz co mam na myśli.A
co cie to tak interesuje?-spojrzał na nią podejrzliwie
-A nic tak się pytam-uśmiechnęła się sztucznie,ale w glębi
duszy poczuła jakby stado hipogryfów przemknęło po jej sercu-Dobra to ja lecę.
-Nie zostaniesz tro…-ale Van der Woodsen już tego nie
słyszała bo wyszła z pokoju zanim ktos zdążył choćby mrugnąć.Usiadła na swoim
ulubionym fotelu przy kominku,uprzednio wyrzucając z niego jakiegoś chłopca z
drugiej klasy.Ten spojrzał na nią przerażony i razem ze swoim małym kolegom
uciekli na drugi koniec pokoju.
-W takim razie poczekam na nich-mruknęła do siebie patrząc
na zegarek-19;21.wygodnie rozciągnęła się na fotelu i przywołała zaklęciem czasopismo
„Czarownica”,które zostawiła w pokoju.Chwie go kartkowała,kiedy przyszła do
niej Blair i usiadła w fotelu obok
-I co?-zapytała moszcząc się wygodnie
-Są na RANDCE-zaakcentowała ostatni wyraz dobitnie
-Och-zmieszała się Waldorf-I co teraz?
-A jak myślisz?-zapytała z błyskiem w oku
-Zemsta?-domyśliła się słusznie.-Świetnie-Zatarła ręce z
mściwą uciechą
-A ty co się tak cieszysz?
-Wiesz no ja nigdy jej nie lubiłam-wyjaśniła jej-a teraz
będzie powód do tego żeby jej dopiec
-No tak-pokiwała głową-Ale nadal nie wierzę,że nasza
mała,słodka Dorcas okazała się taka,taka…ugh!
-Ja zawsze wiedziałam,że ona ma coś pod skórą- pokiwała
głową ze znawstwem
-A myślisz,że dziewczyny coś wiedziały?-przekręciła głowę
-Nie wiem-przyznała-Może Kate?Lily raczej by jej to wybiła z głowy.
-Chyba masz racje.
-Dobra nie gadajmy o tym teraz-usiadła po turecku w fotelu-w
sumie i tak jej go odbije.
-No pewnie-przyznała jej racje
-W końcu gdzie ona ma się do mnie?-zaśmiała się gorzko ,a
Blair jej zawtórowała
-A teraz sobie tu na nich poczekam i urządzę Meadowes
karczemną awanturę-zakończyła z miną tak podobną do miny Irytka,który szykował
nowy kawał
-Ale oni mogą wrócić grubo po pólnocy-zauważyła
-No i co?-zmarszczyła brwi-Jak jestem zła to jej nie
odpuszcze
-A jesteś?
-Bardzo
-Nie widać-stwierdzila z sarkazmem
-Staram się to ukryć-zaśmiała się,ale jej uśmiech nie
obejmował oczu
-Idzie ci świetnie-popatrzyła po pokoju,gdzie wszyscy w
wyśmienitych humorach przekomarzali się wesoło,czytali coś lub..
-Nie wierzę- Blair pokręciła głową z pogardą-Mary MacDonald
się uczy!Jest niedziela!Czy ona zwariowała?Jutro zaczyna się semestr.Nie
dzisiaj.Jutro!
-Ach tak-Serena jej nie słuchała.Patrzyła w ogień. Blair
zauważyła taktownie,że jej przyjaciółka nie ma ochoty na pogaduchy i wyszła
gdzieś z Pokoju.Serena przypominała
sobie zdarzenie z końca zeszłego roku szkolnego
Był późny czerwcowy wieczór.Właściwie
noc.Na dworze dawno zrobiło się ciemno.Na niebie niebyło ani jednej chmurki to
też księżyc oświetlał cały hogwart wraz z błoniami.Jego światło wpadało też do
jednego z dormitorium położonego w wieży Gryffindoru.Mimo,iż była noc w
dormitorium tym było całkowicie jasno.Światło z kilkunastu tuzinu świec
skutecznie oświetlało cały pokój.Na podłodze w kółku siedziała 5
czwartoklasistek.Przyjaciółek. Obok nich stały poprzemycane z Hogsmeade butelki
kremowego piwa.Większość była już dawno opróżniona.Dziewczyny były w wyśmienitych
humorach. Co chwila śmiały się i opowiadały różne ciekawe wspomnienia z całego
roku oraz gadały o chłopakach
-A pamiętacie co Potter wywinął na
walentynki?-zaśmiała się gardłowo Dorcas
-O nie nie przypominaj mi-skrzywiła
się Lily,a pozostałe dziewczyny wybuchnęły gromkim śmiechem-potem przez cały
luty wszyscy śmiali się ze mnie
-To było słodkie-przyznała Serena-Ja
ciągle pamiętam tą piosenkę
-I te skrzaty-dopowiedziała Blair
-Kurde Lily,dałabyś mu szanse-S
przekręciła głowe-on tak się o ciebie stara!
-Jasne-wydęła policzki ruda-ale tylko
wtedy gdy Filch umówi się z McGonagall!
-Hej-spojrzała wymownie w sufit-Ja
się z nim przyjaźnie i wiesz co ci powiem?On ciągle o tobie gada.Mam już tego
doyść.Umówiłabyś się raz i miałabyś spokój
-Właśnie-podłapała Blair-przecież
widać,że on za tobą szaleje.To urocze.
-Skoro James Potter jest taki
cudowny,to same się z nim umówcie-warknęła
-Nigdy w zyciu-krzyknęły zgodnie
przyjaciółki
-No właśnie,więc koniec tematu-Ruda
założyła ręce na piersiach-
-No ale-ciągnęła Kate-nie odmówisz mu
tego,że jest baaardzo przystojny
-No pewnie-odpowiedziała z zapałem
Dor
-W sumie jest jednym z
najprzystojniejszych według szkolnej listy-zauważyła Waldorf-ale są lepsi
-Na przykład?-Ruda zaśmiała się
-No choćby Syriusz Black-odpowiedziała
Kate
-Oni oboje.I Black i Potter,może i są
przystojni,ale nie dość,że ciągle znęcają się nad słabszymi to są bardzo
aroganccy-skrzywiła się nieznacznie
-Taa Black-mruknęła S z nieznacznym
uśmiechem na twarzy
-A ty co się tak szczerzysz?-zapytała
Dorcas
-I to w związku z BLACKIEM-spojrzała
na nią z niedowierzaniem Kate
-No bo wiecie-zaczęła ze swoim
pokrętnym uśmieszkiem-Syriusz Black to jest to
-Co?-zapytała głupio Lily,a Blair i
Serena wymieniły porozumiewawcze spojrzenia
-A to-odpowiedziała za nią Waldorf-że
S ma oko na Blacka
-Co?Żartujesz-wymknęło się
Kate,awszystkie dziewczyny spojrzały na nią z niemałym zdziwieniem.Ona tylko
zaśmiała się krótko
-No dajcie spokój-odgarnęła swoje
lśniące włosy i upiła łyk kremowego piwa-Jest taaaki przystojny i wiecie bardzo
inteligentny..wbrew pozorom.No i jest huncwotem,a to do czegoś zobowiązuje.Ma
wielkie poczucie humoru i zawsze mnie rozbawia…Z resztą was też.-Wyciągnęła
oskarżycielsko palec i pokiwała na nich
-No właśnie-klasnęła Blair w
dłonie-będziecie parą następnego roku szkolnego.Już widzę to wszystko w
kolejnym albumie
-No oczywiście jeśi nie macie nic
przeciwko temu,ze to ja się wezmę za Łapę-powiedziała Serena z rozbawieniem bo
oczywiście to było jasne,że nie mają nic przeciwko.
-Pewnie-pokiwała głową Dorcas
otrząsając się z szoku-Oficjalnie jest twój
-No jasne-przytajnęła jej ze śmiechem
Kate-pasujecie do siebie,co nie Lil?
-Jak pufek i chimera-powiedziała z
przekąsem Ruda,za co dostała poduszką od Sereny.Ta odrzuciła ją do roześmianej
dziewczyny,ale nie trafiła i dostało się Blair,której poduszka zniszczyła
misterny kok.Tak oto zaczęła się najdłuższa bitwa poduszkowa jaką widział
Hogwart.
Serena
otrząsnęła się,odgarnęła swoje jedwabiste włosy i siadła wyprostowana w
fotelu.Pamięta to zdarzenie jakby to było wczoraj „Oficjalnie jest twój”. Serena
pomyślała o tym,ze Dorcas jest jędzą. Nie nie jędzą. Jest po prostu
suką.Jak śmiała położyć na nim swoje brudne łapska.Jak śmiała go jej
odebrać.Przecież powiedziała…Ach tak teraz widać ile dla niej znaczy
przyjaźń.Ale to nie ważne. Teraz trzeba się skupić na niej.Nie na ich
przyjaźni.Ona już nie istnieje.Oficjalnie dzisiaj,2 września 1975 roku przyjaźń
Sereny Van Deer Woodsen i Dorcas Meadowes została zerwana z winy panny
M.Dziewczyna westchnęła głęboko i spojrzała na ogień.Palenisko przygasało
już.Rozejrzała się po pokoju.Nikogo nie było.Była sama.Spjrzała na zegar
tykający głośno;była 23;56.Dosyć późno.Dużo czasu już minęło odkąd tu
przyszła.Musiało jej się przysnąć.Siedziała jeszcze chwilę bębniąc palcami w
blat stołu,gdy nagle usłyszała dźwięk odsuwanego obrazu,śmiechy i przed oczami
stanęli jej Dorcas i Syriusz we własnej osobie
-Och
Serena-dziewczyna zmieszała się wyraźnie i strzepnęła rękę Łapy,obejmującą ją w
talii
-Cześć
wam-uśmiechnęła się sztucznie-Gdzie to się było tak długo?
-A jak
myślisz?-zaśmiał się Black z błyskiem w oku-Świece,kolacja,pokój życzeń.Nasuwa
się jeden wniosek.
-Ach
tak-spojrzała na czerwoną,nie wiadomo,czy ze strachu,czy wstydu Dorcas
-A ty czemu
nie śpisz-oparł się o fotel obok niej i wyszczerzył zęby-Cierpisz na brak snu?
-Nie po
prostu..-zawachała się-nie mam ochoty na spanie
-Rozumiem-pokiwał
głową-To co drogie panie,ja się zbieram i lecę,bo Rogaś niecierpliwie czeka
żebym mu zdał relację z naszej uroczej randki.
Mrugnął do
Dorcas,która mimowolnie uśmiechnęła się uroczo,ale gdy zobaczyła minę Sereny,
uśmiech jej zrzedł.Syriusz popatrzał dziwnie na dziewczyny,ale wzruszył tylko
ramionami i podszedł do swojej dziewczyny,ucałował ją soczyście w usta,machnął
na pożegnanie niczym lord,i udał się do swojego dormitorium w wyśmienitym
humorze.
-Serena..-zaczęła
Dorcas,kiedy usłyszala trzasnięcie drzwiami,ale dziewczyna jej przerwała
machnięciem ręką
-Nie mów
nic-zasyczala podnosząc się z fotela- gorzko tego pożałujesz Meadowes
-Serena-powiedziała
błagalnym tonem cofając się-Ja..To nie tak..To po prostu było.. Jak grom z
jasnego nieba!Ja..na wakacjach..zakochaliśmy się w sobie i..
-Och
oszczędź sobie-żachnęła się i stanęła naprzeciw niej-Jak mogłaś być taka podła
co? Byłyśmy przyjaciółkami Meadowes,ale po tym co zrobiłaś..
-To był
przypadek!-wrzasnęła -Ja go kocham a on mnie!
-Och kocha
cię-zaśmiała się z pogardą-Biedna mała Dorcas myśli że jest kochana,a tym
czasem Syriuszek się bawi!
-Przestań-najeżyła
się i zacisnęła pięści-Twoja zazdrość..
-Zazdrość?-wybuchnęła-Chyba
jesteś nienormalna!O co mmiałabym być zazdrosna?O CIEBIE?
-Tak-zmrużyła
oczy-Syriusz wolał mnie!Zakochał się we mnie nie w tobie!A czemu?Bo ja mam
klasę w przeciwieństwie do..
Ale nie
dokończyła bo Serena wymierzyła jej policzek
-Zamknij
się-wywarczała wyglądając teraz jakby uciekła z Azkabanu-Nie mów nic.I
pamiętaj.Miej się teraz na baczności szmato.Już nic nie będzie takie
same.Poczekaj,a dowiesz się co to znaczy zadrzeć ze mną.
I wyszła z
Pokoju Wspólnego Gryfonów zostawiając oniemiałą z szoku Dorcas.Dziewczyna stała
jak wryta niedowierzając,że Serena właśnie uderzyła ją.Usiadła na oparciu
fotela i obiecała sobie,że nie podda się bez walki,a co najważniejsze, nie
rozstanie się z Syriuszem.